APPA (3)

18
4847

Wolność puszczona z dymem

“A ja palę faję, żuję gumę

palę faję za fają”

Formacja Nieżywych Schabuff (“Faja 89”)

Kolejny odcinek z cyklu “Absurdalny Postęp Postępowego Absurdu” (w skrócie: “APPA”) dotyczy palącego problemu. Dosłownie i w przenośni. Politycznie poprawny tolerancjonizm, który różni się od rzeczywistej tolerancji tym czym krzesło od krzesła elektrycznego, zatacza coraz większy krąg. “Palenie zabija” – głosi napis na paczkach papierosów produkowanych w Polsce. No i co z tego? Zdawałoby się, że to prywatna sprawa jednostki. Jak chcę, to się truję! Nic podobnego. Państwo uznaję, że nie jestem w stanie określić co jest dla mnie dobre, a co nie, więc traktuje mnie jak skończonego idiotę! Stąd te wszystkie zakazy. Jako człowiek, który pali od piętnastego roku życia, wyrażam swój stanowczy sprzeciw! To jest moja sprawa. To są moje pieniądze i moje zdrowie. A biurokratom nic do tego!

Postępowa “wojna” z palaczami trwa już od jakiegoś czasu. Najpierw pojawiły się wspomniane wyżej napisy. Pierwotnie w formie oficjalnej bumagi : “Minister zdrowia…” itd. Potem te napisy zostały zmutowane i coraz częściej na “szlugowych” paczkach widnieją odstraszające hasła-slogany, takie jak “Palenie powoduje powolną i bolesną śmierć, “Palenie wywołuje bezpłodność” czy wzmiankowane już “Palenie zabija”. W Wielkiej Brytanii “dobrzy ludzie”, którzy pochylają się nad moją głupotą poszli o krok dalej. Mianowicie na wyspach wyroby tytoniowe są “ozdobione” potwornymi, ohydnymi i przerażającymi zdjęciami “skutków” palenia. Wyraz “skutki” celowo wziąłem cudzysłów, bo wszystkie te choroby mogą spotkać każdego, a nie tylko palaczy! To podobno odstrasza, tak mówią statystyki. Cóż, według starego dowcipu istnieją trzy rodzaje kłamstw: zwykłe kłamstwa, cholerne kłamstwa i… statystyki. Kolejną bitwą przeciw palaczom (wygraną niestety!) jest urzędowy zakaz palenia papierosów w barach i restauracjach. Nie mam czasu i siły wyliczać argumentów, które pokazują debilizm takich rozwiązań i kapitalnie obrazują w jaki sposób polityczna poprawność traktuje prawa jednostki. Właściciel restauracji nie może zapalić w swojej restauracji! To jest dopiero wolność, psia jego mać! Paranoja… Ale jeszcze jest tyle do zrobienia, by “tolerancja” i “prawa człowieka” zatriumfowały pełnią “wolności”. Dlatego co rusz słyszymy o kolejnych pomysłach politycznie poprawnych ulepszaczy.

Są już kraje, w których obowiązuje zakaz palenia w trakcie prowadzenia samochodu. Własnego, służbowego, każdego samochodu! A brytyjski ustawodawca zaproponował, w ramach tolerancji i dbania o obywatela oczywiście, by zabronić palenia papierosów… na ulicach! W ogóle!!! Ręce opadają. W sumie nic nowego. Polscy “pożyteczni idioci” też podążają w tym kierunku. Sprawa ta powraca co jakiś czas i jestem pewny, że wcześniej lub później takie przepisy wejdą w życie. W wersji “hard”, bo “soft” obowiązuje od dawna! To wszystko dla naszego dobra, a jakże! To nie koniec radosnej twórczości czerwońców – władze brytyjskie chcą, żeby palacze nie mogli puścić dymka… we własnym ogrodzie! Bo mimochodem szkodzę sąsiadom!!! W niedalekiej przyszłości okaże się, że jedynym miejscem, w którym będę mógł zapalić będzie mój własny dom! Czy to już totalitaryzm? Sami sobie udzielcie odpowiedzi…

Odkąd urodziło się moje pierwsze dziecko nie palę w domu. Wbrew pozorom jestem normalny i nie mam zamiaru szkodzić komukolwiek, tym bardziej, że zdaję sobie sprawę z głupoty trucia się tytoniem. Ale to jest moje życie! Byle idiotka może się wyskrobać, bo ma do tego “prawo” – przecież to jej wybór, jej sprawa, no nie? Byle “artysta” może oblać moczem krucyfiks (Serrano), nazwać swoje “dzieło” “Szczynowy Chrystus”, bo w ten sposób korzysta z “wolności” artystycznej. Byle polityk może łgać do woli, “kręcić lody” bez żadnych obaw, że zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Jednocześnie byle kretyn może mnie oskarżyć o rasizm, gdy “niewłaściwie”  użyję słowa “czarny” bądź mogę zostać “antysemitą”, kiedy skrytykuję antypolonizm jakiegoś Żyda. Byle pederaści mogą całować się bezkarnie na ulicy, a palenie surowo wzbronione jest i basta! To się nazywa tolerancja, co? Ta piękna lewacka tolerancja! Już słyszę “argumenty” o biernym paleniu, o tym, że jak chcę sobie szkodzić to moja sprawa, ale nie mogę truć innych. Czy naprawdę myślicie, drodzy moi, że w tych wszystkich zakazach o to chodzi? Tak? A czy to nie jest aby sztuka dla sztuki? Chęć kontrolowania wszystkich i wszystkiego? Czy nie widzicie jawnej sprzeczności tych zakazów/nakazów z forsowaniem przepisów zezwalających na eutanazję? Gdzie sens i logika? Oj, cofam ostatnie pytanie. Wyprane mózgi tolerasów nie znają takich pojęć. Niech żyje APPA!

Ci “dobrzy ludzie”, czyli funkcjonariusze salonu, w swoich “wolnościowych” i “tolerancyjnych” zapędach idą znacznie dalej. Perswadują mianowicie, że lekarze nie powinni leczyć palaczy, gdyż ci sami są sobie winni! I tu mamy problem. O ile opisane przepisy są daleko idącymi niedogodnościami (dla amatorów fajek rzecz jasna), to proponowane rozwiązania, które dotyczą leczenia palących niosą za sobą poważne konsekwencje. Ale ja się zgadzam. Popieram! Dlaczego niepalący podatnicy mają płacić za moją głupotę? Jeżeli palę i z tego powodu szkodzę swemu zdrowiu, to powinienem ponosić samodzielną odpowiedzialność. Jest tylko jedno małe “ale”. System ubezpieczeń zdrowotnych jest skonstruowany w taki, a nie inny sposób. To znaczy obowiązuje państwowy nakaz płacenia składki. A skoro płacę, to jakim prawem ktoś mi może odmówić leczenia? Więc pytam: dlaczego lekarze mieliby leczyć grubasa, który właśnie przeszedł na dietę i ograniczył konsumpcję hamburgerów z 6 do 4 dziennie i zrezygnował ze zwykłej coca-coli na rzecz dietetycznej? Czy taki delikwent nie jest sobie sam winny, że doprowadził się do stanu przedzawałowego? Klasyczny przykład relatywizmu i wybiórczości ze znaczkiem polit-popu.

No dobra, wystarczy. Żona powiedziała, że te moje pierdoły nie nadają się do publikacji, a jeśli to zrobię, to ona da mi jedynkę!!! Na marginesie: jestem szczęśliwym małżonkiem. Jedynie moje palenie jest źródłem nieustających kłótni. W sumie szczęściarz ze mnie… Nieważne zresztą. “Kto pije i pali, ten nie ma robali!” Tak się składa, że prawie wcale nie piję, a podobno każdy jest od czegoś uzależniony. To idę zapalić!!! Buźka.

18 KOMENTARZE

  1. Kochanie napisałeś: “W niedalekiej przyszłości okaże się, że jedynym miejscem, w którym będę mógł zapalić będzie mój własny dom!”. Błąd!!! Daleko idący optymizm, ale pomarzyć zawsze można,… w zamian proponuję szopę. Całuski.

    Żona

    • Witaj Franiu!

      Cieszę się, że w końcu skomentowałaś te moje “pierdoły”! A propos palenia w domu: moje zdanie to figura retoryczna. Wiesz, że nie przeciwstawię się Twojej woli! Szopa? Pomysł warty rozważenia. Tylko najpierw muszę tam posprzątać!!!

      Mąż

  2. Panie Adrianie, jeśli zatem spotkam Pana na przystanku palącego i wiatr zawieje pański dym na mnie to komu mogę dać w pysk? Panu, czy wiatrowi? Tak w ramach wolności, oczywiście, bo nie życzę sobie, żeby mi ktoś dymem w twarz dmuchał. Nieco umiaru, Panie Adrianie, nieco umiaru… we wszystkim, w paleniu także…

  3. Brak zrozumienia, Panie Morsik!

    Mnie Pan nie spotka na przystanku palącego, bo tego zwyczajnie nienawidzę!!! I mam ochotę dać każdemu takiemu chamowi po mordzie! Jaśniej?

    Pozdrawiam

  4. Mógłbym tu, Adrianie, zrobić wykład na temat różnicy między paleniem papierosa a wprowadzaniem do organizmu alkoholu (wlaśnie tak!), ale to niczego nie zmieni, bowiem w uporze palenia papierosów trwają wylącznie osoby o bardzo słabym charakterze. Wychodzi to z agresywnych zachowań w momencie jakichkolwiek, najdrobniejszych restrykcji z tym “nałogiem” związanych.
    Bo to nie jest nałóg, Adrianie. To wyłącznie słabość charakteru. Wiem coś o tym – paliłem ogromne ilości extra-mocnych bez filtra i przestałem z dnia na dzień. Moja żona Nie paliła w czasie ciąży i karmienia – po powrocie do pracy “nałóg” wrócił. I, proszę, nie wciskaj mi ciemnoty że “palę bo lubię”. Palisz, bo jesteś słaby.
    Ja jestem za tym, żeby wprowadzić całkowity zakaz produkcji i sprzedaży wyrobów tytoniowych. Jest to jednak niemożliwe, tak, jak niemożliwe jest przekonanie cywilizowanych społeczeństw do zrezygnowania z demokracji. Tak zakaz tytoniu, jak i brak demokracji doprowadziłyby do strasznej wojny domowej, jeśli nie światowej.

  5. Witam Morsik!

    Dobre, ładnie zełgane, jak mawia mój znajomy! Normalnie w takiej sytuacji, w zależności od humoru, na Twój komentarz zareagowałbym śmiechem lub splunięciem. Ale to jest mój blog i odpowiedź uważam za elementarną przyzwoitość.

    Tak więc, po pierwsze, gratulacje! Udowodniłeś tezę, że byli palacze są największymi wrogami palenia. Co samo w sobie jest głupotą klasy lux. Takie “neofickie” opinie śmieszą mnie nieskończenie.

    Nie będę tracił czasu na przekonywanie Cię, że naprawdę lubię palić. Nie warto. Człowiek, który mnie nie zna i wypowiada tak kategoryczną opinię jest podobny to tych durnych demokratów, którzy “wiedzą” co dla mnie jest dobre, a co nie. Nie będę więc opisywał swoich upodobań, bo raz, że to zalatuje zwierzeniami natury osobistej, swoistym ekshibicjonizmem, a dwa, to nie ma najmniejszego sensu. Były palacz stwierdził, że lubienie palenia to “bajki” i basta!

    Słabość chrakteru powiadasz? Cóż, ci wszyscy, którzy mięli (lub mają) pecha znać mnie osobiście i są ludźmi w miarę obiektywnymi, ubawili się do łez. Sofizmat pierszej próby!

    Twój pomysł, aby całkowicie zakazać produkcji i sprzedaży wyrobów tytoniowych uznaję za skandaliczny! Rozmawialiśmy wcześniej na temat demokracji i wiesz, że jestem jej wrogiem. Ale jeżeli w zamian proponujesz system oparty na “wiedzeniu lepiej” i autorytatywnym decydowaniu za jednostkę, to ja wysiadam. Szkoda. Myślałem, że nam po drodze. Piszę to bez żalu, z uśmiechem na ustach…

    Pozdrawiam serdecznie

  6. Po drodze, Adrianie, po drodze, tylko, że ja jestem od Ciebie ciut starszy, i każdego młodziaka, który ma ciekawe i twarde poglądy zwykłem traktować ja syna. Dlatego, znając z zawodu różnice miedzy nikotynizmem, odurzaniem się barbituranami, substancjami narkotycznymi a wprowadzaniem do organizmu alkoholu, nie zgodzę się na wmawianie sobie, że ktoś lubi palić. To jest wyłącznie usprawiedliwianie swojej słabości. I niekoniecznie człowiek musi być do tego słaby “cały”. Wystarczy ciut… Może kiedyś bedę miał Tobie i Twoim przyjaciołom ten niuansik wyjaśnić na przykładzie. A z charakterem neofity zgadzam się bez zastrzeżeń!

  7. No to żeśmy sobie pogadali. Każdy swoje! To idę zapalić i wrócę szybciutko do pisania (nie palę w domu), bo od 5 do 10 minut po wprowadzeniu nikotyny do organizmu mózg pracuje lepiej, tzn. szybciej. Te gupie dochtory tak gadajom…

    Pozdrawiam

    P.S. Zdecydowanie nie po drodze, jeżeli wmawiasz mi, co lubię a czego nie lubię!

  8. Właśnie wróciłem ze spaceru. Zobaczyłem starszego gościa, który wybierał ze śmietnika niedopałki… Jak myślisz, pali bo lubi grzebać w śmieciach, czy lubi grzebać w śmieciach bo pali?

  9. Morsik!

    Myślę, że lubi palić!!! I na pewno nie ma słabego charakteru – inaczej by kradł…

    Pozdrawiam

    P.S. Ja naprawdę mam to wszystko przerobione, panie ojcze! Sam napisałeś, że to nic nie zmieni, bo żem “uparty”!

  10. …ale ja przynajmniej lepiej się czuję, żem ostrzegał… (to nie do Albionu, bo on już nie dumny – z Albionem to tak jak z Niemcami: mój teść mawiał, że co to za Niemiec, który ma skośne oczy i czarne włosy – teść przeszedł wojnę i dużo widział). Dobrej nocy życzę!

  11. @nielubiegazety2

    “My home is my castle”… No powariowali nieźle! Z racji tego, że sąsiaduję z synami Albionu, mógłbym w nieskończoność opowiadać polityczno poprawne historyje.

    Pozdrawiam

  12. “Czy nie widzicie jawnej sprzeczności tych zakazów/nakazów z forsowaniem przepisów zezwalających na eutanazję?”
    Otóz odwrotnie – “godna śmierć” siły roboczej zamiast emerytury po zdrowo przepracowanym życiu to marzenie zarządzających ubezpieczalniami i funduszami emerytalnymi – tzn. tym, co z nich po rozkradzeniu zostało…

  13. @kpharck
    Racja! To jest marzenie tych ludzi. “Godna śmierć” wedle zasady “murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść”. Choć logicznie rzecz biorąc forsowanie eutanazji i zakazywanie palenia stoi ze sobą w sprzeczności, to jednak, mówiąc szekspirowsko, “w tym szaleństwie jest metoda” Słuszna uwaga!

    Pozdrawiam

  14. Zgadzam się, moje palenie, to moja prywatna sprawa.
    A tak się składa, że ja też lubię od czasu do czasu zadymić atmosferę, tyle że ja palę fajkę, nie papierosy.
    I każdy, kto mi powie, że nie można lubić palenia, niech spróbuje odpowiednio dobranego tytoniu w wrzoścowej fajce, niebo w gębie.

Skomentuj morsik Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here