…is not a murder – is a path to heaven”. Ten cytat z “Królestwa Niebieskiego” przysporzył mi wielu kłopotów. Szalejąca polityczna poprawność nie ma litości, więc publiczne wypowiadanie podobnych słów niesie za sobą potępienie. W sumie nic nowego – głoszenie poglądów, stojących w sprzeczności do tych, które wyrażane są przez mędrków lewackiego salonu, to najlepsza droga do cywilnej śmierci. Osobiście mam to głęboko w de, bo władza salonu kończy się tam, gdzie zaczyna się samodzielne myślenie, które ma swoje źródło w mej łepetynie. Dlaczego o tym piszę? Gdyż wojna z Iranem zbliża się nieubłaganie, a Zachód (na czele z jego przywódcami) nie docenia potęgi zagrożenia fundamentalizmem islamskim, którego Iran jest najlepszym przykładem.
Zajęci pomnażaniem bezsensownych przepisów, dopieszczaniem gejowskich, feministycznych czy ekologicznych lobbies, władcy Europy nie zdają sobie sprawy (bądź nie chcą!) z powagi sytuacji. Multikulturowość jest ważniejsza, psia jego mać! A niby co to jest? Na czym polega? Bo na razie owa mulikulturowość polega na mordowaniu przez rzeźników Allacha wszystkich nacji, członków innych kultur i religii (ze szczególnym uwzględnieniem chrześcijan). Każdego dnia. Nie ma dnia, by światowe agencje prasowe nie podały newsa o kolejnych zamachach. A przywódcy duchowi islamu nawet specjalnie nie ukrywają, że ich głównym celem jest całkowita anihilacja cywilizacji Zachodu. Wszak my dla nich to niewierne psy…
Według różnych szacunków za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat Stary Kontynent przestanie istnieć. Nie dosłownie oczywiście – będzie to Europa bez europejczyków, bo wpółcześni europejczycy dzieci nie chcą robić, a przecież geje rozmnażać się nie mogą. Europa najeżona meczetami jak dobra kasza skwarkami. Mała dygresja: w ciągu ostatnich trzydziestu lat we Francji zbudowano coś ponad 70 kościołów (nie pamiętam dokładnej liczby). Kto zgadnie ile w tym samym czasie postawiono meczetów? Uwaga, daję odpowiedź: 2000!!! Że co? Że nie wszyscy muzułmanie są źli? Że Koran to księga pokoju? Nie ma zamiaru tracić na udowadnianie, że jest odwrotnie. Zaintersowanych odsyłam do książek ś.p. Oriany Fallaci. Pewnie, że nie wszyscy są źli. Są tacy, którzy mają odwagę stwierdzić, że “nie wszyscy muzułmanie są terrorystami, ale wszyscy terroryści są muzułmanami”. Tylko potem muszą się ukrywać, gdyż grozi im śmierć z rąk “braci”. Są też tacy, którzy parają się wykładaniem różnych przedmiotów na różnych uniwersytetach. A potem wysadzają niewiernych w powietrze – jak sprawcy zamachów w Londynie.
Dając taki tytuł tego posta, nie mam najmniejszego zamiaru nawoływać do przemocy na tle religijnym. Nie. Chciałem po prostu wymusić na Czytelniku chwilę zamyślenia. Poza tym ten cytat, wypowiadany we wzmiankowanym filmie przez uczestnika wypraw krzyżowych, zmienił dziś swój sens, bo to muzułmanie nazywają nas niewiernymi, a nie odwrotnie. Więc skoro Iran dokonuje kolejnych prób nuklearnych i mając głęboko w zadzie różne oenzety dąży do konfrontacji, to nie siedźmy z założonymi rękami, tylko zróbmy coś. Brońmy naszej cywilizacji! W przeciwnym razie, jak już w przeszłości bywało, nasze dzieci lub wnuki będą białymi niewolnikami. Warto o tym pamiętać, gdy znów usłyszymy o kolejnym zamachu bombowym…
Rozumiem że jest Pan za prewencyjnym atakiem na instalacje nuklearne Iranu oraz na “interwencji” amerykanskiej w celu wsparcia demokracji w tym kraju. Rozumiem że to wg Pana zatrzyma fale terroryzmu.
Panie Kris! Moja odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Tak, bo teoretycznie atak prewencyjny jest najlepszą metodą obrony. Wiedział o tym doskonale Napoleon Bonaparte, kiedy zaatakował Rosję. Zrobił to, gdyż dowiedział się, że car planował zaatakować Polskę. Wtedy to wypowiedział słynne słowa: “Nie pozwolę tknąc ani piędzi polskiej ziemi!”. Zakładać trzeba, że Iran nie zbroi się dla samej idei zbrojeń, czy li tylko do obrony. Choć taka jest zawsze oficjalna śpiewka. A nie, bo współczesna sytuacja geopolityczna jest bardzo niekorzystna dla takiego kroku. Świat uprawia pacyfizm i za cholerę nie rozumie, że czasami wojna jest konieczna. Jednak w tym wypadku mogłoby to się skończyć katastrofą. Mam na myśli Europę, której rezyduje kilkadziesiąt milionów muzułmanów. Dodatkowo za Iranem stoi Rosja… I na pewno nie zatrzymałoby to fali terroryzmu. Z tym, że on (terroryzm) istnieje i bez tego… Pozdrawiam serdecznie.
Kolejny post zawierający treści homofobiczne. Czyżby autor miał coś z geja i czuje się niedowartościowany, a poprzez to popadał w kompleksy? A może warto otworzyć się i pokazać swoją prawdziwą naturę? Wówczas o wiele lepiej będzie się żyć. Zamiast doszukiwać się wszędzie podstępów i wrogów albowiem takie pieniactwo nikomu i niczemu nie służy. Zatem kochajmy bliźniego, jak siebie samego a nie traktujmy gejów lub muzułmanów, jak dewiantów. Mniej antagonizmów, a więcej miłości.
Kiedyś bym się z Panem zgodził ale niestety czasy się zmieniają. To co było dobre w czasach Korei i Wietnamu obecnie się nie sprawdza. Islam jest zdecydowanie inną religią niż komunizm. Jedna z wielu różnic wygląda tak że wyznawcy komunizmu chcieli podbić niewiernych i narzucić im swój styl patrzenia na świat. Islamiści nie czuja takiej misji. Oni jak to Pan zauważył, chcą nas zwyczajnie pozabijać. Może to co pisze wydaje się cokolwiek radykalne i Jarek (komentował bloga po mnie) się ze mną nie zgodzi ale wystarczy wsłuchać się w głosy setek czy tysięcy mułłów, ajatollahów i innych, tak zwanych, przywódców duchowych. Mentalność tamtejszej ludności, w swojej masie, jest dla nas czymś z kosmosu i próba zaimplementowania zachodniego modelu demokracji na tamtejszą plemienno-wyznaniowo-językowo-historyczno-geograficzno-kulturową itp. mozajkę to paranoiczny pomysł. Myśl o narzuceniu jej siłą to mrzonka. To co dobrze działało w czasach Romanowów ni jak nie sprawdzi się w czasach Bushów. Pisze Pan o nadchodzącej wielkimi krokami wojnie z Iranem. Niestety obawiam się ze ma Pan racje ale to będzie prawdziwa katastrofa. Wystarczy rzut oka na mape. Tak zwana koalicja ma kolosalne problemy w Iraku który jest krajem nizinnym (w przeważającej części), posiada około 30 milionów ludności z czego około 6 mieszka w stolicy. Iran to zupełnie inna bajka. Kraj górzysty, większy ze 4-5 razy i z około 65 milionami ludzi. Posiada o niebo wieksze możliwości prowadzenia wojny partyzanckiej niż Irak. Jakikolwiek atak będzie samobójstwem. Dodatkowo w tej układance nie możemy nie brać pod uwagę Izraela. Iran ogłosił że jakikolwiek atak na nich wywoła natychmiastowy atak odwetowy na Izrael. Najprawdopodobniej już dzisiaj posiadają możliwości żeby zagrozić żydowskim instalacjom nuklearnym na pustyni Negev w Dimona. Co się wtedy stanie to lepiej nie myśleć. Tym bardziej że Izrael nie będzie się wtedy raczej oglądał na amerykańskie pozwolenia na przelot bombowców nad Irakiem. Zresztą teraz tez nie musi. Nie wiem dlaczego świat uparcie twierdzi że żydzi (i/lub amerykanie) powtórzą manewr z nalotu na Osirak. Mają przecież kilka innych opcji. Choćby atak z łodzi podwodnych. Tu żadne bombowce nie są im potrzebne.
Wracając do meritum sprawy. Na jakikolwiek atak prewencyjny jest już grubo za późno. Iran walczy o złamanie izraelskiego monopolu nuklearnego. Można się zżymać ale gdyby wziąć pod uwagę historie z ostatnimi atakami USA to ja ich rozumiem. Da to im przynajmniej niewielka gwarancje istnienia na przyszłość. Pisze Pan ze zbroją się bo dążą do konfrontacji. Raczy Pan żartować. Musieli by być samobójcami. Może i są ale pewnie nie wszyscy.
Co do naszej europejskiej moralnej degrengolady to ma pan w stu procentach racje tylko tego nie naprawimy burząc meczety czy prowadząc czystki etniczne ale poprzez edukacje i pielęgnowanie chrześcijańskiej moralności i powrót do źródeł naszej cywilizacji.
Pozdrawiam
Kris
Panie Kris!
Mam wrażenie, że generalnie się zgadzamy, ale mijamy się gdzieś po drodze. Pana ciekawy wywód nie stoi w sprzeczności z tezami prezentowanymi przeze mnie. Może źle zostałem zrozumiany, ale też uważam, że w obecnej sytuacji atak prewencyjny byłby kolosalną pomyłką. Obydwoje użyliśmy słowa: katastrofa. To co napisał Pan na temat narzucania siłą ustroju demokratycznego w tym rejonie świata to absolutna prawda. Nic doadać, nic ująć. Natomiast nie zgadzam się z Panem co do różnic między komunizmem a wojującym Islamem. Twierdzi Pan, że “Islamiści nie czuja takiej misji”. Niezupełnie. Jakby było jak Pan pisze, nie byłoby tylu konwertytów jak Europa długa i szeroka. Szczególnie w Niemczech. Oni (muzułmanie) nie mają nic przeciwko takim praktykom. Wszak wielu z terrorystów to właśnie konwertyci! A jak zapewne Pan wie, to jest bilet w jedną stronę…
I jeszcze jedno: nie żartuję, gdy piszę, że Iran dąży do konfrontacji. Być może słowo to zbyt często kojarzy się tylko i wyłącznie z konfrontacją militarną, a ja zbyt pochopnie go użyłem. Twierdzę jednak, że Iran testuje Zachód w różny sposób. Kiedy Mahmud Ahmedineżad neguje holokaust, robi to w celu wybadania opinii i “zbuntowania” swoich wyborców przeciw Żydom. Chyba nie sądzi Pan, że jest inaczej?
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wymianę zdań!
Witam
Nie wiem czy testuje opinie zachodu. Nie wydaje mi się żeby mógł jeszcze pogorszyc swoje postrzeganie na zachodzie. Wydaje mi się że tego typu zagrania są skierowane raczej do wewnątrz Iranu niż „na eksport”. To taki wewnętrzny PR. Mieli tam niedawno wybory i Ahmedineżad starał się wyglądać na “jastrzębia” żeby zaskarbić sobie co bardziej radykalne gremia wyborców. Nie oszukujmy się. Izrael jest tam obecnie postrzegany jako epicentrum zła a USA jako ich chłopcy na posyłki. Coś w rodzaju państwa kolonialnego. Jakiekolwiek dokopanie żydom skutkuje tam wzrostem słupków poparcia w sondażach.
Co do sprawy z konwertytami to nie jest to takie jasne i klarowne. Moim zdaniem są to „pożyteczni idioci” islamu urabiający im dobrą opinie w środowiskach pseudointeligenckich świata zachodniego. Coś na kształt brytyjskich arystokratów którzy w latach 20 i 30 zachłysnęli się komunizmem i byli jego agentami. Jedni agentami wpływu jak pisarze, dziennikarze, wykładowcy akademiccy itp a inni zwykłymi szpiegami na różnych stanowiskach. Tacy Rozenbergowie czy Kim Philby byli idealistami w sensie że nie pracowali dla kasy. Przynajmniej nie był to główny powód. Podobnie obecnie przechrzty na islam nieświadomie (w większości) wypełniają misje pokazania jaki to islam jest dobry i łagodny. Proszę sobie przypomnieć sytuacje odwrotną jak znienawidzony jest Salman Rushdie czy wspomniana przez Pana Oriana Fallaci.
Pozdrawiam
Kris
Panie Kris!
Ma Pan rację, że konwertyci spełniają głównie funkcję “pożytecznych idiotów”. W taki sposób są wykorzystywani przez różnego rodzaju lewactwo (często nieświadomie, jak Pan zauważył). Ale to nie wszyscy konwertyci – reszta jest wykorzystywana przez terrorystów ze znakomitym skutkiem! I jedni i drudzy są marionetkami. Pierwsi są żywą propagandą na rzecz przedstawienia Islamu jako religii pokoju, a drudzy są swoistą tubą propagandową dla wojującego Islamu. Piramidalnym paradoksem jest fakt, że sam w sobie niewinny fakt zmiany wiary jest wykorzystywany w dwu różnych, przeciwnych sobie celach!
Pozdrawiam serdecznie.