To już 25 lat… Ćwierć wieku. Tyle czasu mija od męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Więc kiedy patrzę na pyski różnych TW i ich obrońców, to chce mi się ryczeć i walić na odlew po tych przeklętych mordach. Krew na rękach esbeckich katów i krew na sumieniach tych wszystkich szumowin, którzy nie posiadali tyle odwagi by być wolnym, bo tylko człowiek naprawdę wolny potrafi powiedzieć: NIE! Dlatego on nie żyje. Powiedział to trzyliterowe słowo… Czyż SB nie proponowała Popiełuszce współpracy? Czy w trakcie jego gehenny nie padały oferty wyjazdu do Rzymu? I mam przed oczami fotografię filigranowego kapłana, tego chuchra z żelaza… I zaraz pojawiają się wykrzywione ryje Wielgusów, Życińskich czy Pieronków, a także innych kapusiów i tych, którzy są tak nikczemni, by wybielić każdego, który się skurwił. Wtedy zastanawiam się i zaczynam bredzić: „Widzisz, Popiełuszko, byłeś frajerem! Po co Ci to było? Dałeś się kretyńsko zaszlachtować jak prosię, a mogłeś podpisać co trzeba, wyjechać i żyć. Zamiast być sztywnym mógłbyś zajść wysoko. Kto wie, może byś był metropolitą warszawskim? A tak…. Eeee, głupi byłeś!” Każdy człowiek ma chwile zwątpienia. On na pewno też je miał… A jednak się nie ugiął. Brak mi słów do opisania podziwu dla tego typu postawy. Chylę czoła!
Co jeszcze można napisać o sprawie, o której napisano prawie wszystko? Chyba nic. O konieczności lustracji, antylustratorach i esbeckich szmatach pisać w tym miejscu nie zamierzam. Dlatego tym, którzy w postępowaniu wszystkich Tajnych Współpracowników nie widzą nic złego, tym „obrońcom”, tym parszywym wybielaczom przeszłości i wybieraczom przyszłości i tym, którzy mają Jego krew na sumieniu dedykuję piękną pieśń Joan Baez („The many crimes of Cain”). Pochodzi ona z filmu „Zabić księdza” (który zresztą jest starsznym gniotem) i od początku do końca traktuje o człowieku, którego nie udało się złamać i dlatego zapłacił za to straszną cenę:
„Ojcze, czy słyszysz bicie dzwonów
Jak echo życzeń tysięcy Twoich wiernych?
Złoty Orzeł roni łzy,
A Bóg wypatruje Twej duszy.
Wkrótce pola i świątynie zostaną
Wypełnione Solidarnością Serc.
Wdarłeś się w nasze życie
I już na zawsze w nim pozostaniesz,
Bo byłeś oddany walce
Przeciw terrorowi Nocy,
Przeciw bratobójczym zbrodniom.
Czarna Madonna przemierza zimowe ulice,
Jej stopy brodzą w potoku białych kwiatów.
Duch pogardzanych rośnie w siłę,
Ich wolność jest darem Boga.
Ich dzieci przejmą na siebie dziedzictwo
Wypełnienia Solidarności Serc.
Wdarłeś się w nasze życie
I już na zawsze w nim pozostaniesz.
Wybacz nam nasze winy,
A i my wybaczymy
Bratobójcze zbrodnie,
Wiele bratobójczych zbrodni.”
(tłum. własne)
Dokładnie tak. Można wiele wybaczyć, ale żeby tak się stało, trzeba wpierw przyznać się do winy i prosić o wybaczenie. Wierzę, że czas uleczy moje rany, rany mojej ojczyzny, a także rany Kościoła. Bo w obecnych czasach, w czasach umierania naszej cywilizacji, parafrazując bokserskie powiedzenie, jest On ostatnią nadzieją Zachodu…
Na zakończenie dodam, że w dniu 19. października 1984 roku byłem w kościele pw. Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy, skąd kapelan “Solidarności” odjechał na spotkanie z przeznaczeniem… I jeszcze przepraszam za mój język, ale czasami nie można inaczej. Poza tym jako trzoda chlewna (konkretnie “bydło” – tak zostałem określony przez tow. Niesiołowskiego po nieudanym ingresie Wielgusa-nygusa) innego języka nie znam! Noblesse oblige…
P.S. W oryginale tego utworu występuje słowo „Cain”, które nie oznacza tylko biblijnego Kaina, a jest również określeniem bratobójczych zbrodni.
Popieram lustracja że lustracja powinna w końcu się odbyć.
Dziękuję za Pana Komentarz .Myślę tak samo .
Witam.
Bardzo piękne i wzniosłe słowa ale niestety to niczego nie zmieni. Może raz w roku ktoś się zamyśli na chwile ale to się za pare lat zmieni. Główne przekaziory przemilczą, pomniejsze przekłamią. Po paru latach w wyborczej napiszą że przecież odbył się sprawiedliwy proces, winni zostali ukarani i odsiedzieli swoje. Na środku tekstu będzie zdjęcie okrągłego stołu, będzie łzawy tekścik ze to był kapelan solidarności i że walczył, ze nieugięty że wolność zwyciężyła i takie tam. Potem doda się cos w stylu że są zeznania że miał tendencje do kieliszka i ze są na to dowody, zeznania świadków itp. Po 30-40 latach tylko nieliczni będą znali prawde ale nie przekonają do niej nikogo. Młodzi będą woleli pooglądać program o tańcu z gwiazdami czy „tokszoł” z synem Majewskiego albo Wojewódzkiego. Zresztą kogo będzie obchodziła jakaś łzawa historyjka z okresu kiedy polskie województwo europejskie miało jeszcze prezydenta i ministra spraw zagranicznych? To przeciaż jeszcze wtedy ludzie dawali się ogłupiac przez tych strasznych księży katolickich. Zaściankowość, ksenofobia i ciemnogród. Aha i jeszcze wyciągnie się dyżurny antysemityzm. Tak na wszelki wypadek. Pewnie coś się takiego na niego znajdzie. Jak nie to nie szkodzi, coś się wymyśli.
Pozdrawiam
Witam ponownie!
Niestety się z Panem zgadzam…. Choć z drugiej strony zdaje się, iż jest Pan większym pesymistą niż ja. Uważam jednak, że moja pisanina ma jakiś sens…
Pozdrawiam
Podziwiam Pana za celnosc mysli i zachecam do kontynuacji!-jestem wiekszym pesymista -juz chyba nic nie da sie naprawic?!Nastepne 250 lat niebytu ? imoze sie obudzimy???
Panie Darius!
Podobno pesymista to dobrze poinformowany optymista… “Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale niektórzy spoglądają w gwiazdy”.
A poważnie: żeby Pana proroctwo o następnych 250 latach niebytu nie stało się faktem, należy walczyć. Jak się da! Dlatego piszę…
Adrian,
Czytając Twoje artykuły, nie mogę oprzeć się przekonaniu, że z trafnością swoich spostrzeżeń i celnością wypowiedzi, po prostu marnujesz się na emigracji. Z tymi, jakże celnymi komentarzami naszej rzeczywistości, powinni zapoznać się “maluccy”, którym po latach medialnej manipulaci odebrano zdolność myślenia. Adrian – pomyśl, choćby o koresponedcyjnej aktywności w publikacjach na łamach prasy opozycyjnej – z pewnością miałoby to znacznie większy zasięg niż blog w internecie … Jeśli w jakiś sposób mogę Ci pomóc, to daj znać 🙂 Tymaczasem, rób to co dotychczas ! Ja zaś, chąc się przyłączyć do procesu uświadamiania nieświadmych, staram się poszerzać grono czyteników Twojego blogu.
Serdecznie pozdrawiam
Piotr.
Nie mają sumienia bandyci i ci w mundurach i ci w sutannach. Mieli czelność uczestniczyć w pogrzebie Księdza Jerzego, ohydne esbeckie mordy.
Najgorsza jest bezsilność, świadomość, że praktycznie na nic nie mamy wpływu.
Serdecznie pozdrawiam
Ksiądz Jerzy Popiełuszko, to rzeczywiście takie
“chuchro z żelaza” Zabili Go nikczemni ludzie, których ten mały- wielki duchowny obezwładnił by Prawdą. Dlatego zginął.
Zamordowali Prawdę.
Dziękuję za ten artykuł i ten blog.
Pozdrawiam serdecznie
wyrażnie widać zmiany.Dzisiaj niewiele mówimy o naszym Papieżu,coraz cześciej krytykujemy,jak cicho o ks. Popiełuszce.Społeczeństwo chce się bawić -nie ma chleba niech będą chociaż igrzyska.Najbardziej o Nim myślą ci ,którzy się boją o własną skórę w tym nie wyjaśnionym do dziś morderstwie.