“Boże daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę.
Daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.”
Marek Aureliusz
Nie mam zamiaru dokonywać szczegółowej analizy wyborów prezydenckich. Nie ma co wylewać łez nad rozlanym mlekiem. Cud się nie zdarzył, wszystko przebiegło zgodnie z planem. Choć Kaczyński uzyskał dobry wynik, to jest to bez znaczenia, gdyż pełnia władzy spoczęła w rękach Platformy. Jak te rządy będą wyglądać mieliśmy okazję przekonać się wczoraj. Jeden krótki dzień wystarczył, żeby zwycięski obóz pokazał prawdziwą twarz. Co prawda za cholerę nie dotrze to do wyborców Komorowskiego i PO, bo ci nie potrafią (bądź nie chcą!) kojarzyć podstawowych faktów i żadne rzeczowe argumenty do nich nie trafiają. Może otworzą oczy, gdy cudotwórcy przetrzepią im kieszenie. Choć nawet to jest mocno wątpliwe. Pewnie i tak wszystkiemu winni będą kaczyści…
Co takiego wydarzyło się w dzień po wyborach? Niewiele, ale wystarczająco, by zrozumieć co tak naprawdę się stało 4 lipca. Po pierwsze: zaledwie w kilka godzin po tym, kiedy okazało się, że Komorowski zostanie prezydentem, politycy PO zaczęli wycofywać się rakiem… ze złożonych w kampanii obietnic! Rekord świata!!! Podwyżki dla nauczycieli? Oczywiście, ale nie takie wysokie i nie tak szybko (sic!). Nie wszystko od razu, cierpliwości, musimy przyjrzeć się wydatkom, są inne priorytety, mamy też inne zobowiązania, itepe, itede… Najśmieszniejsze jest to, że wyborcom można wcisnąć każdą bujdę! Inaczej po irlandzkich obiecywaczach ostałby się tylko pusty śmiech. Cóż, uroki demokracji…
“Zgoda buduje” – takie hasło przyświeca prezydentowi-elektowi. A raczej przyświecało do wczoraj, gdyż tow. Kutz Kazimierz oświadczył, że już nie będzie się budować zgody! Dlaczego? To proste: wredny Kaczyński domaga się teraz wyjaśnienia okoliczności smoleńskiej tragedii. A pan senator uważa, że jest to cios wymierzony w Platformę niczym atak imperialistycznej stonki ziemniaczanej, nękającej poprzednią władzę ludową. Tak więc zgody nie będzie, bo przecież mamy wojnę, jak twierdzi inny reżyser. Swoją drogą ci starsi panowie od filmu powinni te mądrości zachować dla siebie – człowiekowi kulturalnemu nie wypada drwić z osób w podeszłym wieku!
O tym, że o zgodzie mowy być nie może dowiódł też niesforny Januszek. Hasło wyborcze Komorowskiego to, mówiąc kolokwialnie, pic na wodę. Więc, przepełniony energią budowniczego nowej jakości w polityce (mowa o zgodzie, oczywiście), Palikot stwierdził, że to Lech Kaczyński jest odpowiedzialny za śmierć członków delegacji lecącej 10 kwietnia do Smoleńska. Tak po prostu, Januszek wie i basta! Prof. “Kaczyński ma krew na rękach” a do tragedii “doprowadziła jego głupota, bezmyślność i pycha”. Pozwólcie, że zostawie to bez komentarza – nie chcę dawać satysfakcji, na którą czeka ten… Mam mu do powiedzenia jedno: “Nie ma Cię!” To jest poziom reprezentacyjny dla całej formacji, tego nie da się zakrzyczeć “kontrowersyjnością” Januszka. W końcu to przyjaciel Komorowskiego, którego bronił wczoraj kolega Kutz Kazimierz. Skoro brak pomysłu na rządzenie, trzeba podgrzewać atmosferę, dążyć do konfrontacji, prowokować, by odwrócić uwagę wyborców od swojej niekompetencji. Nawet wtedy, gdy oficjalnie prowadzi się politykę miłości, buduje zgodę i walczy z podziałami. To też są uroki demokracji: chamstwo może zostać przegłosowane i stać się obowiązującą normą! Trzeba z tym skończyć. Trzeba również starać się nie reagować na podobny ślinotok w myśl zasady “psy szczekają, karawana jedzie dalej”. Niech miłościwie nam panujący wcielają w życie swoje cuda, niech prowadzą tę politykę miłości, od której uścisku będziemy mieli siniaki. Ja tymczasem nie będę zwracał większej uwagi na ten zwierzyniec i wracam do realizacji pomysłu sprzed kilku miesięcy.
1 marca popełniłem tekst pt. “Dziękuję, nie głosuję…”. Podałem w nim powody, dla których jestem antydemokratą i dlaczego nie biorę udziału w demokratycznych wyborach. Co prawda poranek 10 kwietnia wyrwał mnie brutalnie z tego postanowienia, powodując zaangażowanie się w kampanię prezydencką i w efekcie udział w głosowaniu. Wyjątkowe sytuacje wymagają wyjątkowego działania! Nie zmieniło to jednak mojego nastawienia względem obecnej formy demokracji i jej polskiej parodii. Nie chcę się powtarzać – zainteresowanych odsyłam do lektury. Tutaj natomiast pragnę przypomnieć to, co głoszę od dłuższego czasu: gruntowna zmiana polskiej sceny politycznej i tym samym odbudowa Polski może dokonać się jedynie poprzez uchwalenie Nowej Konstytucji! Uważam, że jest to warunek sine qua non przeprowadzenia naprawy państwa, jego struktur, a także zmiany nastawienia obywateli. W obecnej chwili głosowanie na tę czy inną partię jest głosowaniem za zachowaniem staus quo, ponieważ ktokolwiek rządzi, robi to w oparciu o złą konstytucję! A generalna zmiana konstytucyjna powinna być przeprowadzona w duchu republikańskim. Oczywiście w tym miejscu malkontenci zauważą, że Polska jest republiką. Z nazwy, moi drodzy! Nie widzę potrzeby wyjaśniania, bo zainteresowani w mig pojmą o czym piszę. Tym bardziej, że (mam nadzieję!) to pierwszy tekst, który poświecam temu pomysłowi! Tak więc Nowa Konstytucja jest pierwszym krokiem do naprawy państwa. Uważam, że powinien powstać ruch, który zajmie się zaprojektowaniem konstytucji, przekonywaniem obywateli to tego projektu i zbieraniem podpisów pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą. Oczywiście ten parlament (i prawdopodobnie każdy następny) wyrzuci taki projekt do kosza, a pomysłodawców odeśle do wariatkowa. Nie mam co do tego najmniejszych złudzeń! Dlatego celem jest też stworzenie siły politycznej, skupionej wokół projektu konstytucji, która w przyszłości będzie w stanie przejąć władzę w kraju. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to niczym bajka o “żelaznym wilku”, ale od czegoś trzeba zacząć. W tym przypadku jest to pomysł organizowania się w celu napisania projektu ustawy zasadniczej. Jak? Gdzie? Kiedy? Kto? Wszystko jest sprawą otwartą! Na pewno portal Niepoprawni.pl jest dobrym miejscem do organizacji tego typu szerokiej dyskusji. Wszelka krytyka mile widziana, wszelkie pomysły takoż. Po publikacji tekstu, o którym wspominam wyżej, przeprowadziłem wiele wirtualnych rozmów i poznałem kilku zapaleńców dążących do takich samych bądź bardzo zbliżonych celów. Jeden z nich – Jurand – napisał mi odpowiedź na mój komentarz w formie wpisu na blogu. “Co dalej Polsko?” – przeczytajcie koniecznie i zapraszam do dyskusji.
W kolejnej części przedstawię swoją wizję państwa, wartości, na których powinno się je zbudować, cele, do których będzie dążyć, itd, itp. Będzie do tekst, do którego pisania usiadłem 9 kwietnia wieczorem. Następnego dnia miałem już inne zmartwienia… Póki co zachęcam do burzy mózgów!
Komunikat Ministerstwa Prawdy
http://www.youtube.com/watch?v=dF1yyN8l4XA
głos jakby Cejrowskiego
@Killos –
Nie jakby Cejrowskiego, tylko jego. Myślałem, że to oczywiste… Komunikaty zaczęły powatawać po “wypadku” Tu-154.
Pozdrawiam