Siedziba centrali Państwowej Komisji Wyborczej znajduje się w budynku, który należy do… Prezydenta RP. To nie żart! Pracownicy Kancelarii mają swoje pokoje w sąsiedztwie pokojów urzędników PKW i mają do nich absolutnie nieograniczony wstęp. Jak w takim razie można mówić o transparentności procesu wyborczego, skoro mamy do czynienia z takim konfliktem interesów? “Jesteśmy w kompletnie dzikim kraju, który nie przestrzega podstawowych zasad” – mówi Marcin Dybowski z Ruchu Kontroli Wyborów. Już sam fakt istnienia takiej instytucji jest dowodem na to, że Polska tylko formalnie należy do Unii Europejskiej, a mentalnie tkwi w głębokim PRL-u i bliżej nam do standardów białoruskich niż do tych, obowiązujących w demokratycznych państwach prawa. Dybowski opowiada o swojej działalności i komentuje działania PKW. Gorąco polecamy: