Nie ma takiej rzeczy, w którą by ludzie nie uwierzyli. Wiele milionów Polaków jest przekonanych o tym, że rządowy Tupolew lecąc z prędkością 260 km/h, opadając mniej niż 6 m/s, złamał skrzydło o brzozę na wysokości ok. 6 metrów, po czym nagle zaczął się wzbijać, zrobił półbeczkę, uderzył w podmokły grunt pod małym kątem i roztrzaskał się jak kryształowy wazon na dziesiątki tysięcy kawałków. Taki obraz przedstawiają oficjalne raporty. Polacy w ten opis uwierzyli, uznali go za pewnik, a każdego kto zgłasza najmniejsze choćby wątpliwości odsądza się od czci i wiary. Ale po czterech latach oczywiste jest, że oficjalna wersja nadaje się jedynie do kosza. W toku naszego śledztwa zdemaskowaliśmy kolejne kłamstwo. Dzięki korespondencji z Maciejem Laskiem, który wydaje setki tysięcy złotych z publicznej kasy, płacąc przykładowo swojemu koledze Michałowi Setlakowi za bliżej nieokreślone “usługi”, wiemy, że wartość przeciążeń 100g, która znalazła się w raporcie Millera ma się nijak do tego typu zdarzeń. Kto, z imienia i nazwiska, kiedy, gdzie i w jaki sposób ustalił wartość przeciążenia 100g? Takie pytanie zadaliśmy panu przewodniczącemu i uważamy, iż mamy prawo poznać odpowiedź. Prezentujemy zapis tej korespondencji i ciekawą rozmowę na ten temat z profesorem Johnem Hansmanem z MIT, doświadczonym pilotem i naukowcem, który jest doradcą wielu instytucji [1]. Zapraszamy do słuchania:
ROZRZUT SZCZĄTKÓW RZĄDOWEGO TU-154M 101
BOEING 727 “BIG FLO” PO ROZBICIU O MEKSYKAŃSKĄ PUSTYNIĘ