“A jeśli twierdzę, że poświęcam swoje pokolenie
dla szczęścia pokoleń przyszłych, poświęcam ludzi.
Nie tych czy innych, lecz wszystkich.
Zamykam ich po prostu w ich nieszczęściu.
Cała reszta to słowa puste jak wiatr”
Antoine de Saint-Exupery
No i stało się. W powtórzonym głosowaniu Irlandczycy opowiedzieli się za Traktatem Lizbońskim. Wielki sukces włodarzy Unii Europejskiej i jednocześnie kolejna porażka idei demokracji. Nie pierwsza, nie ostatnia. Tak się jakoś dziwnie składa, że w Europie wyniki wszystkich głosowań muszą być po myśli rządzących elit. W przeciwnym razie głosowanie należy powtórzyć. Dla porządku przypomnę, że za pierwszym razem Irlandia odrzuciła projekt Traktatu i została zmuszona do przeprowadzenia drugiego referendum. I jestem absolutnie spokojny, że gdyby i tym razem wynik był negatywny, to wyspiarze poszliby do urn trzeci raz. W najlepszym razie ktoś usłużny znalazłby inne rozwiązanie, jakiś kruczek prawny, by tego gniota przepchnąć. Parafrazując słynne powiedzenie Forda: w Europie obywatele mogą swobodnie dokonywać wolnych wyborów, pod warunkiem, że zostaną one zaakceptowane w Brukseli. Każdy kto choćby pobieżnie śledzi rozwój wydarzeń na Starym Kontynencie, nie powinien co do tego mieć żadnych wątpliwości…
Proszę sobie przypomnieć jaka była awantura, gdy w Austrii wybory wygrał Haider – prawicowiec, przeciwnik UE w obecnym jej kształcie. Jak bito na alarm, gdy we Francji Le Pen zdobył ileś tam procent poparcia. On nawet nie wygrał wyborów, a i tak Francja musiała tłumaczyć się i przepraszać za swoich obywateli! A jaka była żałoba, gdy ci przebrzydli, zacofani, niscy antysemici Kaczyńscy wygrali wybory w Polsce? Przecież to, co się wtedy w Europie mówiło i pisało daleko przekracza granice zdrowego rozsądku! Paranoja! I nie jest ważne, co myślę na temat Haidera, Le Pena czy Kaczyńskich. Ważne jest, iż obywatelom tego kontynentu głos z centrali zabrania decydować o swoim losie. Dyrektywa jest prosta jak drut: głosuj tak, jak ci każemy! A jak nie, to może cię spotkać los Pima Fortuyna – holenderskiego polityka zastrzelonego tuż przed wyborami w 2002 roku przez lewicowego aktywistę, tylko za to, że przeciwstawiał się rosnącej fali muzułmańskich emigrantów!
Nie lubię tej Europy. Wbew oficjalnej propagandzie nie ma ona nic wspólnego z tolerancją i wolnością. Bo co to za wolność, gdy obywatel jednym podpisem zgadza się na “godną śmierć” w kilince eutanazyjnej, a kara śmierci jest zakazana, choć większość europejczyków chce jej przywrócenia? Co to za swoboda religijna, gdy buduje się meczety i szkoły koraniczne za pieniądzę podatników, a jednocześnie neguje się chrześcijańskie korzenie Europy i zakazuje się używania nazwy Boże Narodzenie? Co to za tolerancja, gdy homoseksualiści mogą zawierać związki małżeńskie i adoptować dzieci, a Rocco Buttiglione nie może zostać członkiem Komisji Europejskiej tylko dlatego, że jest katolikiem i uważa to za grzech? I tak dalej, i tym podobnie. Długo mógłbym ciągnąć tą wyliczankę…
Nic dziwnego, że część eurosceptycznych komentatorów nazywa Unię Europejską Eurokołchozem, czy wręcz Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich. Zawsze starałem się dystansować od takich określeń, ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że Europa upodabnia się do Imperium Sowieckiego. Z.S.R.R. próbował stworzyć “nowego człowieka”, wyhodować “ludzi radzieckich”. W Unii też nie brakuje inżynierów społecznych, chcących wyprodukować nową jakość bytu. Ma to być EUROPEJCZYK. Nie Holender, Niemiec, Polak, czy Hiszpan, tylko Europejczyk! Traktat Lizboński jest kolejnym krokiem na tej drodze! Co prawda jest nadzieja, że polski prezydent skorzysta ze swojego prawa, nie podpisze Traktatu i tym samym ukręci sprawie łeb! Choć prawdopodobnie nawet to nie pomoże. Znając europejskie elity, które działają według zasady “jak nie kijem go, to pałką”, z raz obranej drogi nie zejdą. Była Konstytucja Europejska, jest Traktat Lizboński, to jak będzie trzeba, będzie coś innego…
Na zakończenie: powyższy cytat wielkiego francuskiego pisarza dedykuję wszystkim, którym zależy. Tym, którzy nie wstydzą się posiadania swoich poglądów, nie boją się ich prezentować publicznie i potrafią walczyć o to, w co wierzą. Bo tylko tacy są w stanie powstrzymać to szaleństwo.
Szkoda, że tak elokwentna osoba nie jest tolerancyjna dla wszystkich a tylko dla swoich poglądów.
tolerancja nic nie kosztuje.Za tolerancje jeszcze nikt nie umarl..A tak poza tym kazdy system wartosci jest na swoj sposob totalitarny.
100procentowa tolerancja po prostu nie istnieje a jej gloszenie jest domena obojetnych,cynicznych ludzi albo bezmyslnych oferm
Europa rzeczywiscie idiocieje -z Wlk Brytania, Szwecja i Holandia na czele