Putiniada, czyli “kółko się zamyka”

12
3863

“Nie odrzuciliśmy swojej przeszłości. Powiedzieliśmy uczciwie:

historia Łubianki w dwudziestym stuleciu jest naszą historią”

Nikołaj Płatonowicz Patruszew, dyrektor FSB (2000)

28 listopada zeszłego roku opublikowałem artykuł pt. “Koło Historii – The Soviet Story”. Zachęcałem w nim Czytelników do obejrzenia filmu dokumentalnego pt. “Sowiecka opowieść”. Formalnie mój wpis został podzielony na 6 części. Jedna z nich (“Powód numer 5”) ma dokładnie taki sam tytuł jak niniejszy post. Stoi tam, między innymi, takie zdanie: “Nie chcę się tu rozpisywać, gdyż noszę w głowie tekst, w którym namaluję obraz współczesnej Rosji. Oparty on będzie o książkę Aleksandra Litwinienki i Jurija Felsztinskiego, pt. “Wysadzić Rosję”. Tego Litwinienki, który został otruty na osobiste polecenie Putina, jak niegdyś Stalin osobiście zlecił morderstwo Lwa Trockiego. Koło Historii kolejny raz zatacza pełen obrót…” Otóż to – “kółko się zamyka”, a za chwilę przeczytacie dlaczego tak się dzieje. Po dłuższej przerwie oddaje Wam tekst, który bynajmniej nie jest zwykłą recenzją książki. Podejmuję próbę zachęcenia do jej lektury oraz przedstawiam zbiór luźnych refleksji, które zrodziły się w moim umyśle po przestudiowaniu tej pozycji.

Tak jak pytanie, które ludzkość zadaje sobie od wieków,  w jaki sposób powstał wszechświat jest drugorzędne w stosunku do pytania dlaczego w ogóle powstał, tak dla mnie pytanie o charakter Rosji ma mniejsze znaczenie wobec identycznego: dlaczego? Co powoduje, że ten potężny pod wieloma względami kraj jest taki a nie inny? Zmieniłem jednak zdanie i nie mam zamiaru parać się opisywaniem rosyjskiej rzeczywistości, a spróbuję odpowiedzieć dlaczego Rosja to państwo, którego tacy obywatele jak Aleksander Litwinienko muszą uciekać z własnej ojczyzny, ukrywać się, szukać azylu politycznego i ginąć “przypadkowo”, a owoce ich pracy są rugowane z przestrzeni publicznej. “Car Wszech Rosji jest cywilizowany, zaś jego naród nie” – takie słowa powiedział na początku XIX wieku Talleyrand. Jest to półprawda, a w zasadzie półcytat. Zadnie to jest dość powszechnie znane. Zdanie, które zostało wypowiedziane bezpośrednio po nim i okoliczności znane są mniej lub wcale. Dalsza część cytatu brzmi: “Lud francuski jest cywilizowany, a jego cesarz nie”. Padły one z ust Talleyranda w 1808 roku na zjeździe w Erfurcie, gdzie Napoleon Bonaparte debatował z Aleksandrem o pokoju w Europie. Ich adresatem był car. Bezpośrednim, jedynym adresatem. Dyplomata chciał w ten sposób dać znać carowi w jakiej drużynie pogrywa, wbijając tym samym zdradliwy nóż w plecy Korsykanina. Dlaczego o tym piszę? Co to ma wszystko wspólnego z poruszanym tematem, a tym bardziej z opisywaną książką? Koło Historii, moi mili… “Rosja jest potęgą maszerującą najdłuższym krokiem w kierunku dominacji nad światem” – rzekł Bonaparte. Ten determinizm jest, uproszczoną – zdaję sobie z tego sprawę, odpowiedzią na pytanie o kondycję współczesnego, “demokratycznego” tworu jakim jest Federacja Rosyjska. Tworu, w którym władzę niemalże absolutną dzierżą służby specjalne i ich agenci. 200 lat temu jednym z nich była “Anna Iwanowna”. To pseudonim, a prawdziwe nazwisko tej osoby brzmi… Karol Maurycy Talleyrand!

Słowo wyjaśnienia. Służby specjalne całego globu kręcą nim jak dziecko zabawkowym globusem. Wedle własnych interesów. Nic nowego. Powód, dla którego skupiam uwagę na spec-służbach (byłych i obecnych) naszego wschodniego sąsiada jest jeden: jestem Polakiem. Takie “egoistyczno-nacjonalistyczno-szowinistyczne” podejście, które zamyka się w polskim porzekadle “koszula bliższa ciału”. Położenie geograficzne Polski, jej historia i wynikające z niej stosunki z sąsiadami są źródłem odwiecznych i jak się zdaje nieustających problemów. Patrząc na Wschód te problemy sprowadzają sie do rosyjskiego powiedzenia “kurica nie ptica, Polsza nie zagranica”. Determinizm. Malkontenci, hurraoptymiści lub leninowscy “pożyteczni idioci” różnej proweniecji mogą wskazać w tym miejscu na Heisenberga i jego “zasadę nieoznaczoności”, która stoi naprzeciw zasady determinizmu. Nie jestem ani filozofem ani fizykiem. Wiem natomiast, że niemiecki laureat Nagrody Nobla z 1932 roku na polecnie Hitlera stanął na czele zespołu pracującego nad budową bomby atomowej i, jak twierdził później, robił wszystko co w jego mocy, by prace spowolnić. Abstrahując od tego czy tak faktycznie było, bomba atomowa w końcu powstała. Zasada nieoznaczoności przegrała z determinizmem, tak jak teoria o demokratycznej Rosji przegrywa z jej praktyką imperialistycznych ciągot. Napoleon Bonaparte słusznie, moim zdaniem, zauważył, iż “politykę wszystkich mocarstw określa ich położenie geograficzne”. Politykę Rosji zawsze określa to samo słowo: imperializm. “Praktika teorju jebiot!”

“Wysadzić Rosję” to lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy plotą bzdury o “demokratycznej Rosji”. Praca Litwninienki i Felsztinskiego jest kapitalnym punktem wyjścia do przewartościowania metody prowadzenia dialogu z Rosją. Zdaje się, że państwa zachodnie mają bardzo naiwne podejście do budowania wzajemnych stosunków z włodarzami Moskwy, ponieważ traktują ją jak równorzędnego, tj. demokratycznego partnera. “To więcej niż głupota. To błąd” (znów “korsykański rzezimieszek”). Jest kwestią dyskusyjną ile w tym zwykłej głupoty a ile koniunkturalizmu. Efekt jest ten sam. Wracając do treści książki: jest ona także, dla słabiej zorientowanych, kopalnią wiedzy o zakulisowej polityce FSB. Nie jest to arcydzieło, aczkolwiek nie można odmówić autorom sprawności pióra. Czytanie wymaga jednak nie lada skupienia, a spowodowane jest to dużym natężeniem detali, rosyjskich nazw własnych, skrótów, nazwisk, itd. Na marginesie, Felsztinski stawia interesującą tezę. Mianowicie pisze, że bezustanne zmiany w nazewnictwie rosyjskich służb w latach 90-ty, ich łączenie się i dzielenie, ciągła wymiana szefów miały na celu stworzenie wrażenia chaosu i wprowadzenie zewnętrznych obserwatorów w błąd. Słowa Patruszewa, które uczyniłem mottem mojego wpisu a które w omawianej książce “otwierają” rozdział pierwszy, są bezbłędną quasi-definicją systemu politycznego Rosji, swoistą odpowiedzią na pytanie kto rządzi na Kremlu. Natomiast treść książki można podsumować jednym zdaniem: opowiada ona o działaniach służb specjalnych Federacji Rosyjskiej, które poprzez zorganizowanie sfingowanych zamachów terrorystycznych we własnym kraju w latach 90-tych ubiegłego stulecia doprowadziły do wywołania pierwszej i drugiej wojny z Czeczenią i w efekcie wyniosły Putina na fotel prezydenta Rosji. Choć nie mam zamiaru wdawać się w szczegóły, gdyż zabrałoby to zbyt dużo czasu, na tym jednym zdaniu nie poprzestanę.

Przedmowa została napisana przez Felsztinskiego. Litwinienko już nie żył. Nie doczekał się publikacji własnej książki. 23 listopada 2006 zmarł w Londynie otruty polonem 210. Powód? Złamanie zasady “omerty”. W 1998 roku ppkł. Litwinienko otrzymał nieformalny rozkaz zabicia Borysa Bieriezowskiego. Nie wykonał go! Tego samego roku, na specjalnie w tym celu zwołanej konferencji prasowej, podaje informacje o tym zdarzeniu i oskarża kierownictwo FSB o łamanie prawa. Kto był wówczas szefem KGB, tfu… FSB? Tak jest: Władimir Władimirowicz Putin. Mafia nie wybacza nigdy… To był koniec. Dalej jego życie potoczyło się jak w szpiegowskim filmie. Aresztowany pod fałszywymi zarzutami, zwolniony, znów aresztowany, potem zwolniony, ale bezustannie śledzony. W 2000 roku udaje mu się zbiec. W 2001 roku dostaje azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. 5 lat później, w trakcie prywatnego śledztwa, prowadzonego w celu rozwikłania zagadki śmierci niezależnej rosyjskiej dziennikarki Anny Politkowskiej, zostaje otruty. Umarł trzy tygodnie później…

Dalej znajduje się niesamowicie ciekawy materiał na scenariusz filmowy.  Jak pamiętamy 11 grudnia 1994 roku rosyjskie siły wojskowe wkraczają do Czeczenii. Dlaczego tak się dzieje? Oficjalna “śpiewka” mówi o zagrożeniu terrorystycznym w jakim znalazła się Rosja po zamachach, za którymi stali Czeczeni. Towarzysze lekko fałszują… 18 listopada w Moskwie wybuchła pierwsza bomba. W następnych tygodniach wybuchło ich jeszcze kilka. Natychmiast pojawiły się głosy mówiące o tzw. “czeczeńskim śladzie”, choć twardych dowodów zwyczajnie nie było. To zwykłe kłamstwo, dające Rosji alibi do rozpoczęcia działań wojennych w republice i podporządkowania sobie Kaukazu. Cała operacja, co skrupulatnie przedstawili autorzy książki, została przygotowana i zrealizowana przez FSB! Podkładać bomby we własnym kraju, terroryzować własne społeczeństwo? Cóż, zdaje się, że to rosyjska tradycja. W 1812 roku “cywilizowany car” Aleksander wydał Roztopczynowi rozkaz spalenia Moskwy, w której wtedy rezydował Napoleon Bonaparte. Sfajczyło się prawie całe miasto! Poniatno? W latach 1994-99 następuje proces, o którym wspomniałem wyżej. Służby się łączą, inne dzielą, szefowie sie zmieniają – wszystko to wygląda na kompletny bałagan. Lecz “w tym szaleństwie jest metoda”! Celem tych działań jest konsolidacja dawnych towarzyszy z KGB. Kiedy ów cel jest bliski osiągnięńcia – ulokowanie kagiebisty na prezydenckim fotelu, w 1999 roku dochodzi do kolejnej “fali terroru”. To ona poskutkowała bezpośrednio wszczęciem przez Rosje II Wojny Czeczeńskiej. Na marginesie: “Gazeta Wyborcza” napisała swego czasu o owych “terrorystycznych” wydarzeniach, że  “Moskwa też miała swój 11 września (sic!)”. Bez komentarza… Kluczowym dla całej sprawy fragmentem pracy Felsztinskiego i Litwinienki jest ten dotyczący nieudanego “zamachu” na budynek mieszkalny w Riazaniu 22 września 1999 roku.  Mieszkańcy bloku w porę znaleźli worki z cukrem, w które ktoś wbił zapalnik. Poinformowane służby jeszcze tej samej nocy przeprowadziły badania zawartości tych worków. Okazało się, że było to silnie wybuchowy heksagen. Jednak w trakcie dalszego “śledztwa” heksagen “przemienił się” w cukier a udaremniony zamach zyskał nazwę… ćwiczeń! To zdarzenie było punktem zaczepienia dla tworców książki. Dzięki temu fiasku i kompromitacji FSB, która poprzekręcała fakty “abarot”, pousuwała niewygodnych świadków i zwyczajnie łgała,  autorzy zgromadzili wiedzę potrzebną do udowodnienia swoich tez. Ostatnią część dzieła Felsztinskiego i Litwinienki stanowią załączniki. 30 % objętości książki! Dokumenty, wywiady, zapisy spotkań, listy i oświadczenia – wszystko to nie pozostawia cienia wątpliwości. Kończąc powoli zacytuję parę ostatnich zdań książki, które są jej kapitalnym podsumowaniem: “Siłą stojącą dziś u władzy w Rosji jest FSB. Przypomnijmy sobie historię tej potwornej organizacji, ile milionów niewinnych ludzi padło jej ofiarą – a teraz ma ona w swoich rękach władzę w całej Rosji. Co jeszcze można powiedzieć, kiedy i tak już wszystko jest jasne?”

W jednym z moich tekstów posłużyłem się cytatem Waldemara Łysiaka z “Wysp zaczarowanych”. Brzmi on tak:  “Nie ma wiecznych imperiów. Cierpliwości – trawa z czasem zamienia się w mleko”. Dobry znajomy skomentował to następująco: “Nie wiesz przypadkiem, kiedy ta ‘trawa’ miała się zamienić w mleko? Pytam poważnie, bo w to, że imperia padają, nikt nie wątpił, ale że ZSRR padnie za naszego życia, wierzyli tylko nieliczni  (…)” Nie jestem prorokiem i mam nadzieję, że się mylę, ale odpowiedziałem mu tak: “Szczerze Ci odpowiem, Dixi! Nigdy! ZSRR upadło, to fakt. I co z tego? Nic. Teraz jest gospodin Putin, który twierdzi, że upadek ZSRR to największa katastrofa geopolityczna XX wieku! Zdanie Łysiaka o trawie traktuję jako pokrzepienie serc, bo w innym miejscu stwierdza, że ‘da Bóg, prędzej czy później znów będziemy gubernią rosyjską'”. Czy tak się stanie? Czy znów w Polsce zapanuje prawo knuta? Podzielam w tej kwestii pogląd pisarza, który twierdzi, że nie jest to pytanie “czy” tylko “kiedy”. Niedźwiedź jest obecnie półprzytomny, bo dostał w łeb pałką kryzysu, ale jak się ocknie, to przypomni sobie, że kiedyś miał większy wybieg i wyciągnie łapy po sąsiednie zoo. Co wtedy robić?  Otto von Bismarck stwierdził: “Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą”. Sprawmy, by jego słowa nie miały odbicia w rzeczywistości i zacznijmy wybierać polityków, którzy będą rządzić w oparciu o polską rację stanu.

12 KOMENTARZE

  1. Odmianą putinady jest tuskieda. Chciałem nawet o tym napisać, ale mi się odechciało. Nie przypadkiem Tusk woli być premierem, a nie prezydentem. Jako premier ma realną, choć ograniczoną, władzę nad sądami, prokuraturą i służbami specjalnymi..

  2. Mysle ,ze Putin ,to bardzo zly czlowiek, ale sie do tego przyzwyczailam. Martwi mnie bardzo ,co dzieje sie moim kraju !!! Mieszkam w Niemczech od 25 lat, ale sledze TV polska ,czytam prase niezalezna . W Polsce zaklamanie ,podzial dobr na kolesi przy wladzy ,lapownictwo, brak opieki lekarskiej ,dyktatura Tuska i brak zainteresowanie spoleczenstwem.Wyremontowalam dom po rodzicach i chcialam wrocic ,bo jestem na emeryturze,ale niestety musze go sprzedac ,bo mam strach wracac do Tuskolanu.Dobrych ,zacnych ludzi sie opluwa i zwalnia z pracy,a co gorsza spoleczenstwo jest zaslepione.Czytam KATARYNE ona tez pisze super o moim kraju. Zgadzam sie z tym co pisze DIXI. Pozdrawiam Pana serdecznie.

  3. Witam Christine!
    Wcale Ci się nie dziwię, że nie zdecydowałaś się na powrót do Polski. Tuskiada ma się dobrze!
    Ale to tylko grypa i mam nadzieję, że uda się ją wyleczyć, a “putiniada” to choroba nieuleczalna, śmiertelna…

    Pozdrawiam serdecznie

  4. Chciałbym dodać dwa cytaty.
    Jeden, którego autora nie pamiętam, ale jest moim zdaniem trafny: “Rosła nigdy nie jest tak słaba jak wygląda, ani tak silna jak wygląda”.
    Autorem drugiego drobiazgu jest Mrożek (piszę z pamięci):
    “Wieloryb – Mam czkawkę.
    Szprotka – Ja też…
    Wieloryb – Tak, ale ja jestem duży.”

  5. Dixi!

    To i ja dodam jeden, tendencyjny jak na mnie:

    “Są tylko dwa kraje: Wschód i Zachód. I dwa ludy: Wschodu i Zachodu.”
    Napoleon Bonaparte

    Pozdrawiam serdecznie

  6. Dziekuje za wpisy. Dzis dobry artykul ma pani Krystyna Grzybowska w “Niezaleznej” warto przeczytac. Pozdrawiam i zycze milego tygodnia.

  7. Prawdę mówiąc, jako człowieka urodzonego w dawnym środku Rzeczypospolitej, czyli w środku Europy, taki podział nie jest porywający. Jestem bardzo wschodni (choć kiedyś – centralny).
    Kiedyś polskie delegacje do stolic europejskich powodowały, że publika lała po nogach z wrażenia. Te wysadzane kamieniami rzędy, te zbroje, ta broń, te skrzydła…… Polski barok. Bardzo wschodni:):):)

  8. Wiesz Dixi, dla mnie Polska to wóz na kołach, który jest ciągnony z Zachodu na Wschód i odwrotnie. Patrzyłem ostatnio na mapy w książce mojego syna, jak się zmieniało terytorium RP. Ciekawa lekcja. Ktoś kiedyś powiedział, nie pamiętam kto, że Polska jest najbardziej wysuniętym na Wschód przyczółkiem Zachodu. Coś w tym jest.

    Pozdrawiam

  9. Witam
    Pozwolę sobie polecić dwie książki, które także mogą się przydać do nakreślenia własnego obrazu Rosji i jej władz, a także Polityki.
    Książka nr 1 to “Przestępcy z Łubianki” Aleksandra Litwinienki, druga to Głową o mur Kremla” Krystyny Kurczab-Redlich
    Myślę, że warto je przeczytać.

  10. Łukasz!

    Dziękuję. Z pewnością przeczytam!!! Wcześniej lub później (ze wskazaniem na później, bo ostatnio mamy gorący okres), ale przeczytam!

    Pozdrawiam serdecznie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here