Zakłamany dzień zwycięstwa

14
4182

Dzień Zwycięstwa,
maj zielony, białe kwitną bzy,
dziadek usiadł zamyślony,
wspomniał wojny dni.

Jak z radziecką armią sławną,
w bój na wroga szedł,
działo to się tak niedawno,
a zda się, że wiek.

Jak miał Miszę towarzysza,
co w okopach padł,
można było z takim Miszą,
przewędrować świat.

Dzień Zwycięstwa, maj zielony,
białe kwitną bzy,
dziadek siedzi zamyślony,
wspomniał wojny dni….

Sam fakt, że pamiętam z dzieciństwa powyższy wierszyk dowodzi o przeogromnym wpływie komunizu na moje życie. Jestem nim, podobnie jak miliony Rodaków, skażony dożywotnio. I nie ma od tego ucieczki! Jednak muszę stwierdzić, że wychowanie w duchu przyjaźni polsko-radzieckiej w moim przypadku nie przyniosło zakładanych celów. Władza ludowa nie była w stanie przekonać mnie do fałszywej wersji historii. Dlatego też wiem, że 9 maja nie jest żadnym dniem zwycięstwa, tylko datą początkową zniewolenia Polski i innych narodów. Zniewolenia, które poniekąd trwa do dziś, bowiem w ostatnich tygodniach tragiczna historia odbija się nam czkawką.

Każdego roku Kreml uroczyście obchodził zakończenie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – tak na wschodzie zwana jest II Wojna Światowa. Przez powojenne dziesięciolecia tego dnia organizowano “pokojowe” defilady na Placu Czerwonym. Aż przyszedł czas  gorbaczowskiej “pierestrojki” i czas okrągłych mebli. PRL się wykopyrtnęła a ZSRR rozpadł się w drobny mak. Polska stała się demokratyczna, Rosja stała się demokratyczna. Pewne rzeczy można było nazwać po imeniu – z przyczyn oczywistych przestano kłamać, że Katyńska Zbrodnia to dzieło Niemców. Rosja zdemokratyzowała sie do tego stopnia, że tylko sporadycznie włodarze Moskwy mordowali niewygodnych dziennikarzy czy polityków. Niemniej nie przeszkadza to w ciągłym fałszowaniu historii. W 2005 roku kagiebista Putin, z okazji 60. rocznicy zakończenia wojny, raczył był oddać hołd żołnierzom wszystkich armii, które brały udział w pokonaniu III Rzeszy. Zapomniał chłopina wspomnieć o Polakach, którzy walczyli na wszystkich frontach świata! Cóż, “kurica nie ptica, Polsza nie zagranica”, więc kto by się czepiał detali. Wszak prywiślański kraj to w mniemaniu towarzyszy ino rosyjska gubernia, a nie suwerenne państwo. Szczególnie widoczne jest to teraz, gdy miłość braterska wybuchła bezeksplozyjnie niczym Tu-154 z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie…

“History repeats itself, ladies and gentelmen”. Dziś do Moskwy mieli przyjechać możni tego świata. Obama, Brown, Berlusconi, Sarkozy odwołali jednak swoje wizyty. Dlaczego? No powody są poważne… Obama bez racjonalnego wytłumaczenia wysłał wiceprezydenta Bidena. Gordon “wykręcił się” zeszłotygodniowymi wyborami na wyspach, a Berlusconi i Sarkozy są zajęci pomaganiem tonącej Grecji! Oczywiście są to zwykłe wymówki, które jasno pokazują, że na naszych oczach odbywa się powtórka z historii. Na marginesie: Rosja nie chce widzieć w Moskwie ani Bidena wysłanego w zastępstwie Obamy, ani księcia Karola, który miał zastąpić Gordona Browna! Przekaz jest jasny – mają przyjechać ci namaszczeni przez Putina. Tym samym ranga tegorocznych obchodów zwycięstwa niepokonanej Armii Czerwonej jest taka sama jak za czasów ZSRR. W sumie Putin powinien się cieszyć – przecież twierdzi, że “upadek ZSRR to największa katastrofa geopolityczna XX wieku”. Cieszą się za to, co dla mnie jest totalnie niezrozumiałe, niektórzy rodzimi komentatorzy. Twierdzą oni, że oto towarzysz Putin dostał policzek od Zachodnich przywódców. Kiepski ze mnie materiał na dyplomatę, więc mogę śmialo napisać, że ucieszyłbym się niezmiernie, gdyby ktoś wymierzył temu kagiebiście cios w twarz. Wymieniane są pewne fakty, które mają potwierdzić fakt zmiany stosunku Zachodu do putinowskiej Rosji. Jako przykład podaje się nadzwyczajne manewry wojsk NATO pod polskim dowództwem, które odbyły się 12 kwietnia czy wypowiedzi J. Bidena, który sprzeciwia się demilitaryzacji Europy i odnawianiu się stref wpływów. Ale to są mrzonki! Moim zdaniem to nie jest dobra wiadomość dla Polski. Bo oto może okazać się, że polska znów zostanie wystawiona do wiatru i Wielki Brat się nami “zaopiekuje”! Jako kontrargument można przytoczyć słowa Obamy, który powiedział, że “9 maja, dzień święta dla wszystkich, przypomina nam o nadzwyczajnych ówczesnych poświęceniach Związku Radzieckiego i o tym, jak silny był sojusz między Stanami Zjednoczonymi i narodem rosyjskim”. Wygląda na to, że powoli dochodzimy do sytuacji, w której świat zostanie podzielony kolejną “żelazną kurtyną”. I tu rodzi się pytanie: po której jej stronie znajdzie się Rzeczpospolita? Wciąż wiele zależy od nas samych. 20 czerwca będziemy wiedzieli więcej na temat przysłości naszej Ojczyzny…

Na koniec popatrzcie uważnie na zdjęcie, które zdobi mój tekst. Przyjrzyjcie się dokładnie nadgarstkom żołnierza przytrzymującego swego kolegę z flagą. Co widzicie? Nie rozumiecie o co mi chodzi, co? Na jego lewej ręce widać zegarek. A w zasadzie powinienem był napisać, że jeden jest widoczny. Pozostałe trzy zostały wyretuszowane! Tak, moi drodzy, zwycięski żołnierz radziecki miał cztery zegarki. Po dwa na każdej ręce! Tym którzy nie znają za bardzo historii pragnę zakomunikować, że dla dzielnych żołnierzy radzieckich, którym określone figury każą palić dziś znicze, zegarek był największym skarbem. Szli na Zachód, na Berlin i zbierali zegarki. A przy okazji mordowali, gwałcili i palili. Zegarki i rowery! Tacy dzielni wojacy, niosący pokój światu! Fakt “zniknięcia” trzech zegarków z tego głośnego zdjęcia jest jednocześnie aktem prawdy o ZSRR i tak pieczołowicie czczonym dniu zwycięstwa. Dla nas i dla wielu narodów Europy to nie było zwycięstwo. Widać to także dziś, gdzie prawda o zbrodniach sowietów jest rugowana z przestrzeni publicznej. A może przede wszystkim dziś, w przededniu kolejnej zimnej wojny? W tym kontekście wciąż nieznośnie aktualne są słowa piosenki Jacka Kaczmarskiego pt. “Jałta”. Zapamiętajcie je, oddają one istotę powojennego porządku świata oraz są przestrogą, swoistym apelem, aby w końcu wyciągnąć wnioski z historii i przekreślić bezlitosne fata:

Jak nowa rezydencja carów,

Służba swe obowiązki zna,

Precz wysiedlono stąd Tatarów

Gdzie na świat wyrok zapaść ma.

Okna już widzą, słyszą ściany

Jak kaszle nad cygarem Lew,

Jak skrzypi wózek popychany

Z kalekim Demokratą w tle.

Lecz nikt nie widzi i nie słyszy,

Co robi Góral w krymską noc,

Gdy gestem wiernych towarzyszy

Wpaja swą legendarną moc

Nie miejcie żalu do Stalina,

Nie on się za tym wszystkim krył,

Przecież to nie jest jego wina,

Że Roosevelt w Jałcie nie miał sił.

Gdy się triumwirat wspólnie brał

Za świata historyczne kształty,

– Wiadomo kto Cezara grał –

I tak rozumieć trzeba Jałtę.

W resztce cygara mdłym ogniku

Pływała Lwa Albionu twarz:

Nie rozmawiajmy o Bałtyku,

Po co w Europie tyle państw?

Polacy? – chodzi tylko o to,

Żeby gdzieś w końcu mogli żyć…

Z tą Polską zawsze są kłopoty –

Kaleka troszczy się i drży.

Lecz uspokaja ich gospodarz

Pożółkły dłonią głaszcząc wąs:

Mój kraj pomocną dłoń im poda,

Potem niech rządzą się jak chcą.

Nie miejcie żalu do Churchilla,

Nie on wszak za tym wszystkim stał,

Wszak po to tylko był triumwirat,

By Stalin dostał to, co chciał.

Komu zależy na pokoju,

Ten zawsze cofnie się przed gwałtem –

Wygra, kto się nie boi wojen

I tak rozumieć trzeba Jałtę.

Ściana pałacu słuch napina,

Gdy do Kaleki mówi Lew –

– Ja wierzę w szczerość słów Stalina

Dba chyba o radziecką krew.

I potakuje mu Kaleka,

Niezłomny demokracji stróż:

Stalin, to ktoś na miarę wieku,

Oto mąż stanu, oto wódz!

Bo sojusz wielkich, to nie zmowa,

To przyszłość świata – wolność, ład –

Przy nim i słaby się uchowa,

I swoją część otrzyma… – strat!

Nie miejcie żalu do Roosevelta,

Pomyślcie ile musiał znieść!

Fajka, dym cygar i butelka,

Churchill, co miał sojusze gdzieś.

Wszakże radziły trzy imperia

Nad granicami, co zatarte:

– W szczegółach zaś już siedział Beria,

I tak rozumieć trzeba Jałtę!

Więc delegacje odleciały,

Ucichł na Krymie carski gród.

Gdy na Zachodzie działa grzmiały

Transporty ludzi szły na Wschód.

Świat wolny święcił potem tryumf,

Opustoszały nagle fronty –

W kwiatach już prezydenta grób,

A tam transporty i transporty.

Czerwony świt się z nocy budzi –

Z woli wyborców odszedł Churchill!

A tam transporty żywych ludzi,

A tam obozy długiej śmierci.

Nie miejcie więc do Trójcy żalu,

Wyrok historii za nią stał

Opracowany w każdym calu –

Każdy z nich chronił, co już miał.

Mógł mylić się zwiedziony chwilą –

Nie był Polakiem ani Bałtem

Tylko ofiary się nie mylą!

I tak rozumieć trzeba Jałtę!

14 KOMENTARZE

  1. Czesc Adrian .Co sadzisz o tym artykule? (jesli zechcesz przeczytac do konca)http://prasa.wiara.pl/doc/514533.Ocieplenie
    Pozdrawiam

  2. Panie Adianie .Musze sie podzielic z Panem klamswami Komorowskiego z ‘Naszego dziennika”.
    “Nikt rozsądny w Polsce nie oskarża narodu rosyjskiego o zbrodnie czasu stalinowskiego. Chcemy razem rozliczyć okres totalitaryzmu. To jest nasze wspólne, bolesne doświadczenie” – powiedział Bronisław Komorowski w wywiadzie dla radia Echo Moskwy” i drugi:
    Mówiąc o katastrofie polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem, Komorowski oznajmił, że “ogromna większość społeczeństwa polskiego jest wdzięczna stronie rosyjskiej za niesłychanie rzetelne prowadzenie spraw związanych z akcją ratowniczą.
    Zastanawiam sie nad tym jak mozna mowic takie brednie ,kiedy wcale cale spoleczenstwo tak nie mysli i nie mowi. Moje Ciocie przed Ruskimi uciekaly ,bo ci ich gwlcic chcieli ,nie patrzyli czy mloda czy stara.Znam to z rodzinnych opowiesci. Natomiast co do katastrofy ,to pytam jaka tam byla akcja ratunkowa skoro nie bylo karetki ratunkowej . Po jakims czasie wezwano straz do palacych sie resztek ,widac to na zdieciach nagranych zaraz po katastrofie. Czemu sie tak oklamuje wszystkich dookola . Komorowski to wyjatkowo zaklamana kanalia.Jak moze byc dobrze w tym Kraju skoro takie wzorce ida od gory. Ja nie zycze sobie zeby on mowil za mnie i nasze spoleczenstwo te ,ktore tak nie mysliMocno mi sie zdaje ze historia zatacza kolo ,co pdtwierdz Pana artykul. . Pozdrawiam serdecznie.

  3. Brak mi słów, na prawdę.
    Przepraszam wszystkich obecnych na tym blogu i czytających go za to, że raz dawno temu zagłosowałem na PO
    to co te sk.rwysyny robią woła o pomste do nieba, i da Bóg jeszcze się z tą targowicą policzymy.

  4. Panie Tadku Witam !
    Przeczytalam przeczytalam artykul o ociepleniu. Nie mampojecia jak Pan ,ale dla mnie to obiecanki cacanki, w te bajki ze strony Rosji juz nie wirze , i inne kraje tez myla nam oczy.
    Pozdrawiam serdecnie.

  5. @tadek
    Cześć!

    Co sądzę o tym artykule? Sądze, że to bełkot! W najlepszym razie klasyczne “wishful thinking”. Autor ani słowem nie stara się przedstawć Rosji taką jaka jest naprawdę. Gdyby chciał to zrobić rzetelnie to doszedłby do wniosku, że jakiekowiek pojednanie czy dobrosąsiedzkie stosunki z putinowską Rosją to czyste mrzonki! Mogę tylko zakładać, że człowiek ten popełnił ten arytkuł w dobrej wierze. Choć nie sądzę… I tu naprawdę nie chodzi o wyśmiewane wymachiwanie szabelką. Rosja liczy się tylko z silnymi. Jakąkolwiek spolegliwość traktuje jako wyraz słabości. Takie są realia. “Czerwony świt się z nocy budzi” – jak śpiewał Kaczmarski.

    Pozdrawiam

  6. Łukaszu!

    W 2001 roku, będąc członkiem UPR, też głosowałem na PO. To znaczy głosowałem na upeerowskiego kandytata na posła startującego z list Platformy. Teraz wiem, że to był błąd! Ważne, że potrafisz przyznać się przed samym sobą do tego błędu…

    Pozdrawiam

  7. Witam!

    Jako załącznik do powyższego tekstu przeczytajcie fragment książki wydanej w 2004 roku pt. “Sprawa honoru” (Olson i Cloud). Wtedy będziecie mieli pełny obraz “dnia zwycięstwa”!

    “Maszerowali dwunastkami, równym krokiem, przez podziurawiony
    lejami po bombach Londyn. Na honorowym miejscu, na czele prawie
    piętnastokilometrowej kolumny, szli Amerykanie, a za nimi – w iście
    kalejdoskopowej paradzie mundurów, sztandarów i wojskowej muzyki –
    Czesi i Norwegowie, Chińczycy i Holendrzy, Francuzi i Irańczycy,
    Belgowie i Australijczycy, Kanadyjczycy i Południowoafrykańczycy. Byli
    też Sikhowie w turbanach, wysoko podnoszący nogi greccy gwardziści
    evzoni w butach z pomponami i w białych plisowanych spódniczkach,
    Arabowie w fezach i kefiach, grenadierzy z Luksemburga i artylerzyści
    z Brazylii. A na końcu, wśród aplauzu rozradowanego, wymachującego
    flagami narodowymi tłumu, kroczyło co najmniej dziesięć tysięcy kobiet
    i mężczyzn z sił zbrojnych i służb cywilnych Jego Wysokości Jerzego VI,
    króla Wielkiej Brytanii.

    Przed rokiem zakończyła się wreszcie najstraszliwsza wojna
    w dziejach ludzkości – sześć lat pożogi, zniszczeń, niewyobrażalnych
    cierpień i śmierci. W wielu miastach na świecie powitano to wydarzenie
    wybuchem spontanicznej radości. Ale tego szarego, dżdżystego
    czerwcowego dnia 1946 roku Wielka Brytania – wraz z zaproszonymi
    gośćmi, reprezentującymi ponad trzydzieści narodów sprzymierzonych –
    oficjalnie i uroczyście upamiętniała wspólne zwycięstwo i tych
    wszystkich, żywych i poległych, którzy się do niego przyczynili. Ponad
    dwa miliony wymachujących flagami i dmących w dziecięce trąbki ludzi,
    przy wtórze kościelnych dzwonów i przenikliwych dźwięków dud,
    wiwatowało na cześć weteranów Tobruku, bitew o Anglię, Guadalcanal,
    Midway, Normandię, Ardeny, Monte Cassino, Arnhem i dziesiątków innych,
    mniej znanych. Maszerujący salutowali przed trybuną honorową na Mall,
    na której stał król z królową i dwiema córkami. Rodzinie królewskiej
    towarzyszył Clement Attlee, ale wielu skupiało wzrok na jego
    poprzedniku na stanowisku premiera, Winstonie Churchillu, przywódcy
    i natchnieniu Wielkiej Brytanii przez pięć wojennych lat.

    Kiedy ostatnia uczestnicząca w Defiladzie Zwycięstwa
    reprezentacja przemaszerowała przed trybuną honorową, w górze rozległ
    się ogłuszający huk. Ludzie zadarli głowy i wpatrzyli się jak
    zahipnotyzowani w ołowiane niebo – od wschodu, tuż nad dachami domów,
    nadlatywała wielka powietrzna armada bombowców, myśliwców, wodnopłatów,
    transportowców. Prowadził ją pojedynczy samolot myśliwski pokryty
    kamuflażem, hawker hurricane, na oko mały i nieważny przy lecących za
    nim ociężałych olbrzymach. W pełni jednak zasłużył na to honorowe
    miejsce. Gdyby nie ten solidny jednomiejscowy myśliwiec i jego
    słynniejszy kuzyn, spitfire, mogłoby w ogóle nie dojść do Defilady
    Zwycięstwa. Latem i jesienią 1940 roku latający na hurricane’ach
    i spitfire’ach piloci RAF-u pokonali w bitwie o Anglię Luftwaffe Adolfa
    Hitlera. Wpłynęli tym na bieg wojny i odmienili losy świata.

    Przy trasie parady stał tamtego dnia wysoki, szczupły blondyn
    o trudnym do wymówienia dla Anglików nazwisku. Kiedy Witold Urbanowicz
    przyglądał się przelatującemu myśliwcowi, napłynęła fala wspomnień. On
    też latał hurricane’em podczas bitwy o Anglię. Patrzył z góry
    na płonące miasto. Jego dywizjon stał się legendą tej bitwy. Pierwszego
    dnia bombardowań Londynu – blitzu, który w zamyśle Hitlera miał zmusić
    do uległości ludność cywilną – dywizjon Urbanowicza zapisał na swym
    koncie zestrzelenie aż czternastu niemieckich samolotów, ustanawiając
    rekord Królewskich Sił Powietrznych.

    Bicie rekordów stało się chlebem powszednim Dywizjonu 303,
    nazywanego Kościuszkowskim. W ciągu pierwszych ośmiu dni walki Dywizjon
    Kościuszkowski zniszczył blisko czterdzieści maszyn wroga. To właśnie
    jemu, spośród wszystkich dywizjonów myśliwskich w RAF-ie, zatwierdzono
    zestrzelenie w bitwie o Anglię największej liczby niemieckich
    samolotów. Dziewięciu jego pilotów, w tym Urbanowicza, oficjalnie
    uznano za lotniczych asów. „To najlepsi podniebni wojownicy, jakich
    znam” – napisał o pilotach z Dywizjonu 303 trzy lata po bitwie (w
    tygodniku „Collier’s”) amerykański pilot myśliwski.

    A jednak, mimo swych wojennych zasług, żaden z pilotów Dywizjonu
    303 nie wziął udziału w uroczystym przelocie. Żaden nie maszerował
    na defiladzie. Ponieważ byli Polakami – sojusznikami walczącymi pod
    angielskim dowództwem – rząd Wielkiej Brytanii w obawie przed urażeniem
    Józefa Stalina rozmyślnie i wyraźnie zabronił im udziału w obchodach.
    Tydzień przedtem dziesięciu angielskich parlamentarzystów wystosowało
    list protestacyjny przeciw temu zakazowi. „Będą tam Etiopczycy –
    napisali. – Będą Meksykanie. Będzie [maszerował] Korpus Medyczny Fidżi,
    policja z Labuanu i Korpus Pionierów Seszeli – całkiem słusznie. Ale
    nie będzie Polaków. (…)

    A jednak w czerwcu 1946 roku, gdy długa kolumna maszerujących
    przemierzała Mall, a wiwatujące tłumy radowały się z odrodzenia
    wolności w powojennym świecie, dumna Polska pozostała w cieniu. Wbrew
    przyrzeczeniu Edena dwaj jej najbliżsi sprzymierzeńcy, Wielka Brytania
    i Stany Zjednoczone, porzucili „świętą sprawę”. Po Hitlerze nastał
    drugi okupant – Józef Stalin. Tamtego uroczystego dnia polscy
    bohaterowie wojenni, tacy jak Urbanowicz i jego koledzy z Dywizjonu 303
    – niegdyś nazywani „bożyszczami Anglii” – musieli stać na londyńskim
    chodniku w roli widzów.

    Młody polski pilot, który patrzył w milczeniu na przesuwającą
    się defiladę, odwrócił się, chcąc odejść. Stojąca obok staruszka
    spojrzała na niego zdziwiona. „Dlaczego pan płacze, młody człowieku?” –
    spytała.”

    Ja też płaczę… Do dziś!!!

  8. Panie Adrianie dziekuje za ten fragment. Pytam sie czy do dzis tak nas Polakow nie traktuja. Przykre ,ale prawdziwe. Ja osobiscie jestem tak zawiedziona polityka i tymi metodami jakie byly i w tej chwili sa jeszcze.Moi dziadkowie tez walczyli na frontach,po powrocie z wojny kazano im wpajac nam dzieciom jak nalezy milowac DZIADKA MROZA ,a byl nim Stalin. Taka byla prawda , ktora zaczyna powracac. Jak slysze te peany Komorowskiego w rosyjskich stacjach to mnie mdli .Zaklamanie i hipokryzja. Szkda ,ze przyszlo nam zyc w takich czasach.Polska dla zachodu obecnie niestety jest zadu….m Europy .Polacy natomiast wyrobnikami zachodu pracujacymi za marne piniadze w krajach UE, 3-5euro za godzine i ta rozlaka z rodzina..Tyle lat po wojnie a w Polsce robi sie zbiorki zywnosci dla biednych rodzin w supermarkietach,kosciolach, fundacjach, Rzad i jego smietanka milionerow nie moze zadbac o godziwe minimalne zycie biednych ludzi.(Sikorski kupuje 76 biurowych foteli kazdy po 10 tys , na Manhatanie)Oni potrafia dbac o wlasne d…y.Tak sie rozpisalam ,ale musze dac gdzies uplyw mojego zalu za Polske i jej spoleczenstwo.Polskich bohaterow nie doceniali i nie doceniaja do dzis. Pozdrawiam serdecznie .

  9. Witam,
    – co to się dzieje z Pana stroną? Mnóstwo ostrzeżeń – o czym to ostrzegają i czego dotyczą? I – KTO TO ROBI ? Dziś na forum TVP nie udało mi się otworzyć żadnego z video z interesującej mnie publicystyki. Czyżby zaczęto stosować cenzurę na skalę masową? To tylko świadczyłoby o jednym, o czym zresztą wszyscy wiedzą, a przede wszystkim potwierdzałoby kompletną ‘ich’ niemoc.
    Poprzednio przejęta zaskakującym podejrzeniem zagapiłam się – dzięki za odpowiedź.
    Podziwiam za bezkompromisowość. Serdeczności. Małżonek dołącza 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here